20.08.2014
Chociaż do końca wakacji pozostało jeszcze 12 dni, to uczestnikom tegorocznej Szkoły pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego już spieszno jest do nauki. Szesnaścioro Polaków i szesnaścioro Rosjan stawiło się w niedzielę, 17 sierpnia 2014 roku na burcie barkentyny STS Pogoria, by wyruszyć w swą niezapomnianą przygodę. Po zamustrowaniu wszyscy piętnastoletni uczestnicy rejsu zostali podzieleni na cztery wachty podlegające jednemu z czterech oficerów. Od tej pory to statek będzie ich domem.
Jednakże życie na żaglowcu to nie tylko dalekie podróże i piękne widoki. Przed wyjściem w morze konieczne jest przeszkolenie całej załogi z zakresu zasad bezpieczeństwa na statku, podstaw żeglarstwa, a nawet pracy w kambuzie, czyli okrętowej kuchni. Za nami drugi dzień treningów. Tegoroczni uczestnicy chętnie biorą udział w szkoleniach i przyswajają nową wiedzę. Wszyscy zaliczyli już też pisemne testy ze znajomości angielskich nazw poszczególnych żagli i lin. Po nauce teorii, w końcu przyszła pora na praktykę. Polecenie przygotowania się do wejścia na reję w młodej załodze wywołało dające się zauważyć wyraźne poruszenie i ekscytację. W ślad za nimi pojawił się jednak pewien strach i niepokój. W końcu wysokie na 32 metry maszty Pogorii to jakieś dziesiąte piętro przeciętnego budynku mieszkalnego! Oczywiście wejście na maszt możliwe jest tylko w specjalnej uprzęży asekuracyjnej, niemniej proszę mi wierzyć, że nawet mimo niej, pierwsza wyprawa na reje nie jest całkowicie wolna od obaw o własne bezpieczeństwo. Po zejściu na dek, można wreszcie odetchnąć za ulgą. Ale, ale! Co jest? Za moment pojawia się pierwsza refleksja: „Właściwie to było całkiem fajnie!”, a w ślad za nim pytanie do Oficera: „Czy możemy wejść jeszcze raz?”. To najlepszy znak o tym, że w młodej jeszcze załodze powoli rodzi się dożywotnia miłość do morza.