Z wysokości topu masztu żaglowca rejowego świat wygląda inaczej. I choć polska bandera wydaje się mała, Polska z perspektywy oceanicznej wydaje się wielka. Tak oglądają ją uczestnicy rejsów Szkoły pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego, którzy wypływają na ocean by zmierzyć swoje siły z siłami natury.
Szkoła pod Żaglami ma już ponad trzydziestoletnią tradycję. Łączy ciężką pracę na morzu na pokładzie żaglowca ze zwykłą nauką szkolną zgodnie z programem określonej klasy licealnej. Jej celem nie jest przygotowywanie przyszłych kadr marynarki – oficerów czy kapitanów – jej celem jest zderzenie młodych ludzi w wieku 16 lat z trudnymi żywiołami jakimi jest woda i wiatr. Efektem jest niezwykle skuteczne kształtowanie charakterów młodych ludzi mające wpływ na całe ich późniejsze życie.
Rejsy Szkoły pod Żaglami związane są z semestralnym cyklem szkolnym i trwają na ogół trzy miesiące. Specjalni dobrani nauczyciele, którzy łączą funkcje żeglarskie z pedagogicznymi dbają, by uczniowie nadążali za oficjalnym programem szkolnym. Kiedy uczniowie powracają do macierzystych szkół na lądzie nie mają zaległości i ich wiedza o świecie zazwyczaj przekracza poziom tych, którzy pozostali na lądzie.
Postawienie przed młodą załogą działającą pod kierunkiem doświadczonych oficerów zadania obsłużenia w każdych warunkach pogodowych lin, żagli i całego osprzętu wymaga pracy na rejach. A ostatnia reja to wysokość 10 piętra wieżowca . Na ogół ten „wieżowiec” się kołysze. Czasami nawet bardzo. Pracować tam trzeba również w nocy, czasem w trybie alarmowym. Tak się przezwycięża się własne słabości i kształtuje odwagę.
Jak twierdzą uczestnicy rejsów sprzed lat, rejs Szkoły Pod Żaglami wywarł poważny wpływ na ich dalszą karierę