Mój powrót do normalności

20.11.2014

Mój powrót do normalności 

Gdy zobaczyłam moich rodziców i psy pierwszy raz od trzech miesięcy, ucieszyłam się strasznie. Kiedy wyjeżdżałam, miałam nadzieję, że wszystko będzie na swoim miejscu czekając na mnie jak wrócę, jednak tak nie było, wszystko się powoli zmienia.
Od razu po powrocie pojechałam do mojej przyjaciółki. Okazało się jednak, że ona ani trochę się nie zmieniła. Oczywiście podczas trzech godzin dowiedziałam się dosłownie wszystkiego, co zdarzyło się podczas ostatnich dwóch miesięcy, a ja zostałam zmuszona, by opowiedzieć wszystko wraz z najdrobniejszymi szczegółami.
Szczerze mówiąc powrotu do szkoły się trochę obawiałam, na szczęście niepotrzebnie, chociaż wiele się tam zmieniło, na przykład niektórzy nauczyciele albo bloczki na obiad.
Do szkoły przyszłam we wtorek, ponieważ stwierdziłam, że poniedziałek przeznaczę na spanie. Spóźniłam się piętnaście minut na pierwszą lekcje, niestety była to chemia... Gdy weszłam do klasy, rozległo się głośne "OOOO!" oraz radosne powitanie nauczyciela. Nawet nie zdążyłam się do końca rozpakować, odpowiadając na uporczywe pytania z każdej strony klasy, a już nauczyciel wziął mnie do tablicy. Stwierdził, że chce sprawdzić, czego się nauczyłam na rejsie - na szczęście udało mi się wymigać od odpowiedzi mówiąc, że nie może mnie pytać po tak długiej nieobecności.
Drugą lekcją była matematyka z naszą poprzednią wychowawczynią, która - szczerze mówiąc - nie przepadała za mną... Usiadłam w ostatniej ławce z koleżanką, która zaczęła mnie wypytywać, jak było na rejsie. Po jakimś czasie zaczęłyśmy się śmiać. Nauczycielka namierzyła nas i na całą klasę rozległy się słowa "Tosia, do pierwszej ławki!". Czyli tradycyjnie: zwinęłam manatki i zawędrowałam do pierwszej ławki naprzeciwko biurka nauczyciela. Już nie mogłam się odezwać słowem, ponieważ Pani Chrust cały czas piorunowała mnie wzrokiem.
Na przerwie co chwilę ktoś się ze mną witał, nauczyciele gratulowali z wielkim uśmiechem.
Potem nadszedł czas niemieckiego, Pani bardzo zadowolona  stwierdziła, że na pewno teraz będę cichym i spokojnym człowiekiem... Oczywiście dużo się we mnie zmieniło, ale na to chyba nie ma co liczyć.
Podczas lekcji zostałam wezwana do Pani Dyrektor. Z przerażeniem, że tak szybko wylądowałam na dywaniku u dyrektora, poszłam do gabinetu. Tam czekała na mnie Pani Dyrektor wraz z Wicedyrektorką, obydwie podały mi ręce z wielkimi gratulacjami. Poprosiły, bym im wszystko opowiedziała oraz pokazała zdjęcia. Nieczęsto widywałam Panią Dyrektor uśmiechniętą - wtedy była bardzo zadowolona.
Ostatnią lekcją był język polski z naszą wychowawczynią. Przywitała mnie mocnym uściskiem oraz wielkimi gratulacjami. Kazała wszystko sobie opowiedzieć i obiecała, że zrobi specjalną lekcję, na której pokażę prezentację ze zdjęciami z rejsu. 
 
     Tak zakończył się mój pierwszy dzień w szkole na lądzie. Był to duży szok, ponieważ ta szkoła była zupełnie inna niż Szkoła Pod Żaglami, nie tylko ze względu na brak wody wokół. Nie wiedziałam jeszcze, ile zajmie mi przestawienie na tryb lądowy, ale wydawało się to długą drogą. Po powrocie ze Szkoły pod Żaglami postanowiłam sobie, że będę się więcej uczyć, więcej czasu poświęcać dla innych, nie bać się zmian i oczywiście gonić swoje marzenia, i trzymać się ich, bo jak widać warto. 
 
 
Pozdrawiam
 
 
Tosia :)

 


wstecz

  • GŁÓWNI PARTNERZY POLSKO-ROSYJSKIEJ SZKOŁY POD ŻAGLAMI:
  • WSPIERAJĄ NAS:

     

  • PATRONUJĄ NAM:
  • PATRONAT EDUKACYJNY:

Copyright © 2024 szkolapodzaglami.com.pl Projekt i wykonanie: artneo.pl