15.10.2016
Do Lavrio, portu na południowo-wschodnim cyplu kontynentalnej Attyki, zawinęliśmy w poniedziałek, 10 października. Młodzi rozpierzchli się po mieście przede wszystkim buszując po sklepach, później taplali się w morzu i opalali na czarnej plaży.
Po minięciu południowego cypla Peloponezu zaczęła się prawdziwa żegluga: wiatr 25-28 węzłów z rufy, piramida żagli na masztach i prędkość w granicach 8-9 węzłów. Kołysało, bujało, huśtało nami nieźle, ale Pogoria pędziła jak w prawdziwych regatach przez kilka słonecznych dni i jasnych od Księżyca nocy. Tak przefrunęliśmy przez Morze Jońskie i w niedzielne (16 października) południe znaleźliśmy się na samym czubku włoskiego buta - w Reggio di Calabria, skąd przez wąską Cieśninę Mesyńską doskonale widać brzeg Sycylii.
Kazimierz Robak
fot. Julia Dębicka