02.11.2012
Monaco przywitało nas deszczem. Udało nam się uciec przed nadchodzącym sztormem i wieczorem we wtorek byliśmy u bram miasta. Trudne wejście do bardzo ciasnego portu przy silnym wietrze kapitan wykonał perfekcyjnie.
Następnego dnia deszcz padał od rana ale nikogo to nie zniechęciło. Młodzież i kadra ruszyła na zwiedzanie miasta. Chwilę się waham czy zabrać aparat, bo co tu fotografować przy takiej pogodzie. Tym razem na zwiedzanie uczniowie idą sami.
Monte Carlo, dzielnica Monaco przy której cumujemy, liczy sobie 20 tysięcy mieszkańców. Położona jest na stromo opadającym do morza zboczu. Po mieście poruszamy się systemem wind korytarzy i ruchomych schodów, którymi przeskakuje się z poziomu na poziom. W strugach deszczu wygląda wszystko mało interesująco. Zmoczeni wracamy wieczorem na statek. Planujemy wypłynąć następnego dnia 1.11 rano w kierunku ostatniego naszego portu Genui.
Tymczasem ranek wita nas piękna słoneczną pogodą. Młodzież ma normalny dzień lekcyjny, aż strach pomyśleć, same klasówki. Do Genui mamy tylko 80 mil i silny wiatr w plecy, więc decydujemy się zostać do wieczora. Po lekcjach i obiedzie czas wolny do 18. Tym razem biorę aparat i ruszam obejrzeć dzielnicę Fontvielle położoną za zboczem, na którym stoi zamek książęcy. Na maszcie przy zamku powiewa flaga – to znak, ze książę jest w domu.
Potem wspinam się wysoko do Jardin Exotique, pięknego ogrodu położonego wysoko nad miastem, z którego roztacza się wspaniała panorama na Monaco. Z ogrodów wzdłuż zbocza biegnie główna ulica, która prowadzi mnie do tego, z czego słynie Monte Carlo – kasyna. Próba zrobienia zdjęć w środku nie kończy się sukcesem, strażnicy każą mi usunąć zrobione zdjęcia i skrupulatnie pilnują abym to dobrze zrobił.
Po powrocie wymieniamy się wrażeniami, okazuje się, że wszyscy wszystko widzieli, więc czas ruszać.
Zbigniew Bosek
IV oficer