06.10.2015
Málaga wita pochmurną pogodą. Cumujemy przy kei praktycznie w centrum miasta - ku uciesze Rosjan obok rosyjskiego żaglowca Shtandart. Jest to drewniana replika XVIII-wiecznego żaglowca. Właściciel i kapitan, Rosjanin, zbudował go w Petersburgu sam wraz z garstka przyjaciół. Zadbano o wszystkie szczegóły: takielunek, maszty i wszystko to, co ponad pokładem, zostało odtworzone z olbrzymią starannością.
Kapitan Shtandarta składa wizytę naszemu kapitanowi i zaprasza następnego dnia rano na odwiedziny tego wyjątkowego żaglowca. To nie jest takie zwykłe zaproszenie - dostajemy propozycję wejścia na reje i rozmarlowania żagli do wyjścia w morze. Chętni są wszyscy. Obstawiamy reje fokmasztu i grotmasztu i po kilku minutach cała polsko-rosyjska ekipa pracuje przy żaglach. Praca idzie sprawnie i nikomu się nie chce schodzić na dół. Podziwiamy przy okazji Pogorię z 35-metrowych masztów innego statku.
II oficer Zbigniew Bosek
05.10.2015
Porto Santo, niewielka wyspa w archipelagu Madery, 6 tys. mieszkańców. Cumujemy w porcie Vila Baleira największej miejscowości na wyspie. Rano jesteśmy zaproszeni do tutejszej szkoły, a po południu grupa portugalskich uczniów odwiedza naszą szkołę. Po ich wizycie robimy na plaży turniej wacht. Sztafeta w czterech konkurencjach odbywa się z olbrzymimi emocjami - po dogrywce wygrywa druga wachta.
II oficer Zbigniew Bosek
17.09.2015
Dwa dni w Cascais w pobliżu Lizbony.
We środę zwiedzamy wachtami Lizbonę. Najpierw przejażdżka kultowym tramwajem 28, a potem wizyta w Oceanarium i spacer po mieście. Oglądamy mozaikowe elewacje domów i wnętrza kościołów. Na ulicach słychać muzykę fado. Wszędzie pod górkę, masakra. Na szczęście pogoda do zwiedzania idealna: brak słońca i 20 stopni.
We czwartek dzieciaki mają wolne do południa i większość z nich kończy w McDonaldzie (podobno z powodu internetu) :)
Po południu nasz "doktor" bierze młodzież na plażę. Kąpiel w zimnym Atlantyku nie trwa długo, potem - na rozgrzewkę - mecz piłki nożnej kończy popołudnie.
Wieczorem podnosimy kotwicę i ruszamy dalej. Nasz cel to Porto Santo w archipelagu Madery.
II oficer Zbigniew Bosek
10.09.2015
Osiem dni szalonej żeglugi za nami. Mieliśmy świetne warunki: silny i korzystny wiatr, z którym robiliśmy nawet 200 mil dziennie.
Na pokładzie nuda: lekcje, wachty, sprzątanie i jedzenie.
Dni mijają szybko, a o niedzieli pamiętamy tylko dlatego, że na śniadanie jest jajecznica a na obiad kurczak.
W rejsowej edukacji nie ma przerw. Niedziele młodzież odbiera sobie w portach.
Po dwóch tygodniach rejsu zaczynają być widoczne efekty naszej pracy nad młodzieżą. Banda niezdyscyplinowanych młodych ludzi powoli zaczyna być sprawną załogą. Wprowadzony przez kapitana system minusów ma pierwsze efekty przy wyjściu do portu. Trzy minusy kwalifikują do pozostania na pokładzie i takich gagatków było w Vigo pięcioro.
Przykładowy harmonogram dnia jeden wachty wygląda tak:
6.30 - pobudka
6.40 - gimnastyka poranna
07.00 - 07.30 - sprzątanie w kubrykach
07.30 - 08.30 - śniadanie
08.30 - 13.20 - lekcje (codziennie z wyjątkiem portów)
13.30 -14.30 - obiad
16.00 - 20.00 - wachta nawigacyjna
18.30 - 19.30 kolacja
20.00 - 21.30 zajęcia pozalekcyjne
22.00 cisza nocna
04.00 - 08.00 wachta nawigacyjna
Proszę zwrócić uwagę, że po wachcie nawigacyjnej następuje 6 godzin lekcyjnych. Nic dziwnego, że niejeden uczeń się pokłada… Niełatwe jest życie ucznia w Szkole pod Żaglami.
II oficer Zbigniew Bosek
31.08.2015
Szetlandy - archipelag pagórkowatych wiecznie zielonych wysp, praktycznie niezadrzewionych, ale bardzo pięknych krajobrazowo.
Wybraliśmy się na południowy kraniec Mainland, głównej wyspy archipelagu, aby zobaczyć pozostałości po osadzie Wikingów w miejscowości Jarlshof.
Osada, położona nad samym brzegiem morza, stała się nie tylko obiektem zwiedzania, ale także pleneru fotograficznego. Młodzież robiła piramidy, żywe napisy i inne figury. Nie brakowało także chętnych, szczególnie wśród Rosjanek, do sesji portretowej.
Jeszcze dziś wieczorem, korzystając ze sprzyjających wiatrów, ruszamy na południe. Przed nami dwa tysiące mil żeglugi i stracimy kontakt ze światem na minimum dwa tygodnie
II oficer Zbigniew Bosek
31.08.2015
Rano, po pięciu dniach żeglugi, wpłynęliśmy do Lerwick. Mieliśmy sprzyjający wiatr od rufy dochodzący do 8 w skali Beauforta.
Silnie rozkołysane morze zdziesiątkowało załogę: mesa podczas posiłków świeciła pustkami, a oficerowie musieli zmywać gary. Za to na pokładzie brakowało miejsca: wszędzie były porozkładane "sztormiakowe zawiniątka" walczące z chorobą morską.
Trzeciego dnia wróciło do normy życie i uśmiech na twarzach młodych ludzi.
Nasz mistrz kambuza, Sylwek, dokonuje cudów, aby zaspokoić nasze apetyty.
Życie na pokładzie toczy się normalnie: rozpoczęły się lekcje, sprawdziany i prace bosmańskie Regularne wachty trwają bez zakłóceń, bo choroba morska z nich nie zwalnia. Dziś i jutro zwiedzanie Lerwick i okolic.
II oficer Zbigniew Bosek
25.08.2015
Wyszliśmy w morze, wieje siódemka, spora fala. Stawiamy grotsztaksla, dwa kliwry i dwa marsle. Młodzież chętnie pracuje pod okiem swoich oficerów. Pierwsze ofiary choroby morskiej wiszą na relingach. Płyniemy do Lerwick, Przez najbliższe pięć dni nie będzie z nami kontaktu.
II oficer Zbigniew Bosek
25.08.2015
To dopiero drugi dzień naszego pobytu na żaglowcu, a tak wiele się dzieje
24.08.2015
Do Amsterdamu dojeżdżamy o 5 rano, cały autobus głęboko śpi, ale to już nie trwa długo
21.08.2015
Uczniowie i kadra kolejnej edycji Szkoły pod Żaglami zapakowani do autobusu w drodze do Amsterdamu. Przed nami długa podróż, a jutro w południe wchodzimy na pokład Pogorii.
Pierwsza « Poprzednia 4 5 6 7 8 Następna » Ostatnia